Brak tytułu

Zabrakło nam słów przed zmierzchem
Właściwych pytań i odpowiedzi
Niewyjaśnione zawisło niczym mgła
Niewysłane listy zostały w szufladzie
Zapewnienia miłosne nie dotarły do celu
Zabłysły gwiazdy i zapadła cisza
Wtuleni w siebie czekaliśmy końca
Wspomnienia wyjrzały z zakamarków pamięci
Ocierając się o nas niczym kot
Grzały nas ciepłem swej siły
Wzdychając łykaliśmy łzy

I nikt z nas nie rozumiał powodów rozstania

Brak tytułu

***

Byliśmy dziećmi światła
czyści i nieskalani
ze spokojną radością
znaliśmy miłość bezgraniczną
....
staliśmy się dziećmi ziemi
zagubieni we mgle
poznaliśmy samotność najdotkliwszą
światło łapaliśmy przez chmury
ludzie przechodzili
cierpienie i ból pukało do naszych drzwi
stale z nadzieją na progu
kochaliśmy inaczej
bardziej nieporadnie i prozaicznie
i tylko w ciszy bliżej nieba
odnajdywaliśmy dawny dom

Brak tytułu

"Z listów do..."

Szukałam Cię
tęskniąc błądziłam
wśród słów
wśród gór
wśród traw
wśród chmur
rozmawiałam z deszczem
i wiatrem o Tobie
minęło tyle dni
nawet drzewa szeptały Twoje imię

Brak tytułu

"Z listów do..."

Pozwolić komuś odejść, to boli...
Świat się zatrzymuje, nie, tak naprawdę zatrzymujesz się Ty. Wszystko dookoła tętni życiem, wszyscy załatwiają swoje sprawy, a Ty nagle nie rozumiesz tego wszystkiego. Rzeczywistość nabiera tak abstrakcyjnego wymiaru, że nie możesz pojąć, jak ludzie dookoła chodzą, robią coś..., właśnie, co? Świat wymyka się z ram poznania. Jest dzień, życie toczy się ustalonym biegiem, a to co znasz rozpada się na kawałki. Powoli dokonuje się swoista apokalipsa, ale ziemia niewzruszenie trwa nadal, co więcej ona kręci się, a wszystko bezlitośnie istnieje. Tylko Ty w tym wszystkim stajesz zagubiony i zdumiony... Właściwie to nie masz żalu, nie życzysz nikomu źle. Twoje nieszczęście jest częścią Twojego świata, ale nie pojmujesz, czemu to wszystko nie krzyczy, nie domaga się uszanowania, chwili ciszy, jakiejś reakcji zwrotnej, zrozumienia....
Zapominasz o całym świecie. Życie nabiera innych kształtów, tak jakby ktoś wyciągnął Cię z kart książki i nagle wrzucił do realnego świata, ale to właśnie on wydaje się najmniej prawdziwy. Żyjesz, wiesz o tym, nie dlatego, że czujesz zmęczenie, strach, ból czy pustkę. Coś w środku podpowiada Ci, że musisz trwać. Tli się w Tobie pragnienie, by ktoś podszedł, spojrzał Ci w oczy i przytulił. Potrzebujesz ciepła, poczucia drugiego człowieka, chcesz ukoić siebie w czyichś ramionach. Poczuć choć na chwilę grunt pod stopami, móc uwierzyć, że to tylko sen..., nie..., nieprawda. Pragniesz po prostu oparcia, wyciągniętej dłoni przyjaciela i jego cichej, milczącej obecności, bo słowa już nie mają swojej mocy. Po prostu są... Pragniesz ciepła drugiego człowieka, które da Ci poczucie bezpieczeństwa, nadzieję, że nie tyle dzielisz z kimś smutek i ból, ile że ktoś jest przy Tobie, bo jesteś dla niego ważny, bo nie straciłeś wszystkiego...
Czesław Miłosz napisał kiedyś wiersz "Piosenka o końcu świata"

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czujesz się więc jak w tym wierszu. Świeci słońce, jest ciepło, wiatr przyjemnie rozwiewa włosy i orzeźwia, rodzą się dzieci, ludzie pracują, toczy się zwykła szara codzienność, ale coś się dzieje, już nie jest tak, jak dawniej. Tylko ludzie, dla których biło nasze serce i których serce biło dla nas, zauważają stratę, koniec świata, tak ważny i tak niedostrzegalny dla otoczenia. 
Tęsknisz, kiedy mijają dni. Im więcej ich upływa, tym wszystko staje się bardziej odległe. Czasami masz wrażenie, że przypomina sen, jakby się nie zdarzyło, ale kiedy przychodzą momenty, że wszystko odżywa, wiesz lepiej niż kiedykolwiek, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Jesteś więc ze swoim smutkiem, z szukaniem w snach i myślach kontaktu, z kimś kto czeka na Ciebie po drugiej stronie. 
Twoja miłość jest pomostem między światami, liną dzięki której ta osoba jest przy Tobie, w Twoim sercu, Twoich myślach, a przede wszystkim w Twojej miłości. 

Brak tytułu

"Panie, dam mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę;
 daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę;
 i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego."
                                                                                                         Marek Aureliusz


   Lubię tę modlitwę, bo jest bardzo pomocna. Czasami przychodzi nam znosić to, czego nie mamy ochoty znosić. Zdarza się, że trzeba się podporządkować, choć coś się nam nie podoba. Nie jestem supermanem, wiem, że nie zmienię całego świata, że to co mi się nie nie odpowiada niekoniecznie musi być złe. Czasami mam zrobić coś, czego nie mogę nazwać pasjonującym czy porywającym zajęciem, ale trzeba wykonać swój obowiązek. Nie lubię chodzić do lekarza, ale raz na jakiś czas muszę się do niego wybrać. Jest wiele rzeczy, które chętnie wykreśliłabym z mojej rzeczywistości, ale wiem, że są one jej częścią i nieuniknione jest stykanie się z nimi. Wówczas przydaje się cierpliwość. Nieraz przydaje się też w stosunku do ludzi, z którymi, by powiedzieć eufemistycznie, nam nie po drodze. Nie jestem świętą, są osoby, których nie lubię, ale nie znaczy to, że mam być dla nich przykra. Owszem, czasami zaciska się zęby, by powstrzymać zbędny komentarz, by kogoś nie zranić, bo po prostu mi nie pasuje. Cierpliwość to piękna cnota, bez której życie byłoby dużo cięższe. Jeśli nie umiem czegoś zmienić, muszę się z tym pogodzić. Przyjąć, zaakceptować, zrozumieć, że tak właśnie ma być.
   Są jednak rzeczy, które zmienić trzeba. Wówczas należy dołożyć wszelkich starań, by coś się poprawiło. Jeśli chcę być lepszym człowiekiem, muszę konsekwentnie pracować nad moim charakterem. Pragnąć osiągnąć sukces w jakiejś dziedzinie, muszę poszerzać moją wiedzę i umiejętności. Kiedy chcę zdobyć jakiś szczyt, zaczynam trening, by być w dobrej formie, przynajmniej jak na mnie ;-). Marzy mi się podróż do Włoch, zaczęłam więc uczyć się sama języka włoskiego. Czytam o miejscach, które pragnę odwiedzić, by nie przegapić czegoś wyjątkowego, by tak dobrać trasę, abym zobaczyła jak najwięcej. Chcę pisać, więc się w tym ćwiczę, staram się dużo czytać, by poszerzać swoje słownictwo. Każde działanie ma określony sens. Jeśli chcę żyć w lepszym, bardziej przyjaznym świecie, najpierw sama muszę starać się taką być. Najlepiej wszelkie zmiany zaczynać od siebie, spojrzeć na siebie w prawdzie i wówczas dopiero zobaczyć w tym samym świetle świat i do dzieła!!!!
   Ważne jednak, by umieć odróżnić, to co jest realne od tego, co wydaje się jedynie mrzonką. Nie uda mi się zlikwidować głodu na świecie, ale pomagając kilku konkretnym osobom, mogę uratować je, a jeśli dzięki temu one uratują innych, czy ktoś pójdzie w moje ślady, będzie bardzo dobrze. Na świecie są setki fundacji zajmujących się państwami Trzeciego Świata. Można pomagać tam, albo jak to się mówi na własnym podwórku. Niektóre rzeczy należy zacząć najbliżej. Czasem trzeba zrozumieć, że nie wszystko da się zmienić, bo np. ktoś nie chce naszej pomocy. Rozwaga pozwala zachować zdrowy rozsądek. Zamiast ryby dać wędkę, by nie przyzwyczajać człowieka do tego, że wszystko mu się należy, ale by nauczyć go, że on sam ma w sobie umiejętności i siłę, by czegoś dokonać, zapracować na siebie, poczuć własną godność. Ważne, by pamiętać, że każde działanie wywołuje konkretne skutki. Jest takie powiedzenie, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami, a niebo dobrymi wysiłkami. Trzeba zatem aktywności, działania! Czasami się nie uda, ale ważne by próbować, z głową oczywiście ;-)
   Panie, daj mi siłę, bym umiała zmieniać, to co mogę, daj cierpliwość, bym pogodziła się z niezmiennym i mądrość, bym odróżniała jedno od drugiego. Oj, duuużo tego się przyda... :-)
   Siły, cierpliwości i mądrości dla wszystkich :-)

Brak tytułu

"Jedno wiem i innych objawień
 Nie potrzeba oczom i uszom -
 Uczyniwszy na wieki wybór,
 W każdej chwili wybierać muszę".
                                                            Jerzy Liebert "Jeździec"


   To jeden z cytatów, które bardzo głęboko we mnie zapadły, podobnie jak reszta wiersza Lieberta. Często do niego wracam, zwłaszcza, gdy na własnej skórze przekonuję się, że nic nie jest dane na zawsze. 
   Czasami bezpieczeństwo spokoju bywa niezwykle złudne. Życie niby wydaje się poukładane, sprawy niczym książki w biblioteczce leżą równo poukładane, ale wystarczy chwila, by takie pozorne wyciszenie zmieniło się w chaos. Nagle dzieje się coś, co wywraca świat do góry nogami. Szok jest tym większy, że nierzadko to rzecz, której nie mieliśmy zamiaru zapraszać do naszego harmonijnego życia. Świat wiruje dookoła i trzeba się w tym odnaleźć. Podjąć jedną decyzję, a za nią następną. Przekonanie, że można żyć bez rozważania spraw i podejmowania decyzji jest jedynie iluzją. 
   Każde działanie niesie ze sobą jakieś następstwa, prowadzi do reakcji, co wiąże się z podejmowaniem kolejnych decyzji. Życie jest niezwykłą podróżą, w której zaskakuje nas każda chwila. Wstajesz i spotykasz się z nowymi wyzwaniami. Decydujesz od najprostszych spraw, na jaki film pójść, co kupić, gdzie spędzić wieczór, po sprawy ważniejsze, jakie wartości są dla ciebie najważniejsze, jak postąpić w pracy, co zaplanować na przyszłość, z jakimi ludźmi się związać. 
   Warto być otwartym. Przyjmować to, co niesie ze sobą życie, otwierać szeroko ramiona na jedne rzeczy, inne omijać. Budować swoją rzeczywistość na mocnych, stabilnych wartościach, tworzyć świat, który będzie lepszy, ciekawszy, życzliwszy dla drugiego człowieka. Nie ominie się brania odpowiedzialności za siebie i innych, to nieodłączna część naszego życia. To, jaki będzie świat zależy od naszych decyzji. Może nie na skalę światową, ale w naszym małym świecie, choć czasami najważniejsze rzeczy mają swój zalążek w najmniejszych działaniach. Każdy wybór jest niepowtarzalną okazją do zmiany świata, naszej rzeczywistości, jest podróżą, która rozpoczyna nasze przygody. 
   Trochę przypomina mi to chodzenie po szlakach, od tego w którą stronę zdecyduje się udać, zależy to, co zobaczę. Czy dotrę na szczyt ciekawszą, ale trudniejszą trasą, wymagającą większego wysiłku, ale dającą mi możliwość podziwiania przepięknych i zapierających dech w piersiach krajobrazów, czy pójdę po najprostszej linii oporu, łatwej ścieżce, która nie obiecuje mi wiele. Nauczyłam się nie bać wyzwań, próbować trudniejszych, bardziej wymagających dróg. Owszem wymagają one więcej pracy, wzmagają zmęczenie, ale uczą też cierpliwości, pracowitości, pozwalają lepiej docenić to, co zdobędę. Moja mama zawsze śmiała się, że na przekór wszystkiemu wybieram trudniejsze drogi, bardziej zawiłe, jakbym nie widziała prostszej. Dokładniej starałam się przedstawić to, co opisywałam, niż ode mnie oczekiwano. Jest we mnie coś, co każe mi dawać z siebie wszystko, starać się bardziej niżbym musiała. Czasem to męcząca, ale w gruncie rzeczy dobra cecha, którą lubię. Może dlatego choć czasem się waham podejmuję próby zdobycia wielu rzeczy. Czasem zajmuje mi to sporo czasu, nieraz nie wiem, czy nie porywam się z motyką na Słońce. Zdarza mi się bać i być pełną obaw, ale próbuję. Jeśli nie wyjdzie, nie odpuszczam. Wiem, że nierzadko trzeba czekać, dorosnąć, poprawić kondycję, nauczyć się innych rzeczy, by osiągnąć cel. Podejmuję więc kolejne decyzje, które prowadzą mnie do upragnionego. Nie ma bowiem tylko jednej drogi do celu! W uszach stale brzmi mi jedna z moich ulubionych maksym Seneki Młodszego: "To, co zdobyliśmy z największym trudem najbardziej kochamy". I tego się trzymam :-).
   A decyzje? Zawsze znajdzie się rzecz wobec której muszę się jakoś ustosunkować, to nieuniknione. Raz dokonawszy wyboru, muszę do potwierdzać innymi decyzjami, ale przy jasno określonej ścieżce to staje się łatwiejsze. Pomocą są zawsze wyznawane zasady, religia, mądrość, którą zdobywa się w ciągu lat, to takie drogowskazy, które nadają kierunek temu, co robimy. Dzięki nim idzie się lepiej :-).
   Jasno obranej drogi i wspaniałych drogowskazów, które pozwalają podjąć nawet najtrudniejsze decyzje
 :-).

Brak tytułu

"Boję się spróbować, bo jeśli mi się nie uda, to nie wyobrażam sobie reszty mojego życia. Bezpieczniej jest pozostawać w sferze marzeń, niż ryzykować popełnienie błędu".
                                                                                                                                              Paulo Coelho

   Nie jestem fanką twórczości tego pana. Wolę jednak inny klimaty, ale często powtarza on znane prawdy, do których chyba warto wracać. Marzenia ma każdy, ale ile osób je tak naprawdę realizuje? Po oglądnięciu "Sekretnego życia Waltera Mitty" zastanawiam się, co czasem musi się wydarzyć, by popchnąć nas do sięgania po lepsze życie, ciekawszy dzień, do zrobienia czegoś szalonego, choćby raz na jakiś czas, czy w końcu realizowania własnych marzeń. 
   Większość boi się porażki. Nikt nie lubi jej smaku, świadomości tego, że nie wyszło, choć nikt nie odpuszczał, choć angażowało się w działanie wszystkie siły, każdą wolną chwilę. A jednak zdarza się, że wysiłki nie przynoszą owocu, czas wydaje się stracony, ale to tylko pozory. Nikt nie wie, czy to, co robiłam nie przyda mi się w przyszłości, nawet jeśli teraz wydaje mi się to małe, nic nieznaczące, zbędne. Wieczorami kiedy już zgasną światła albo w ciągu dnia, gdy mam wolną chwilę, lubię rozwijać skrzydła fantazji. Czasem miło być kimś innym, podróżnikiem, słynnym aktorem, pisarzem, sportowcem. Nie chodzi tu o to, żeby nie lubić siebie, ale o głęboko ukryte pragnienia, to co tli się w sercu każdej osoby. Można lubić swoją pracę, ale równocześnie chcieć czegoś więcej. Lubię kontakt z ludźmi, ale równocześnie marzą mi się podróże, czasami z kimś, czasami samotne. Jeśli nie mam możliwości wyjazdu podróżuję wirtualnie, czytam o ciekawych miejscach, oglądam zdjęcia, filmy, jeśli znajdę. Ale dążę do tego, by zobaczyć świat. Zaczynam od rodzimych szczytów i poszukiwania zajęcia, które pozwoli mi zaoszczędzić na wyjazd do jakiegoś odległego kraju. Owszem, może będę potrzebowała lat, by wyrwać się gdzieś daleko, ale mam swój cel, swoje marzenie, które pragnę spełnić.
   Marzenie polega na tym, by mieć pragnienia, ale i by odnaleźć w sobie odwagę do ich realizacji. Nie można zasłaniać się strachem, bo całe życie przejdzie nam koło nosa. Czasem trzeba wyłapywać okazje. Szukać, mieć szeroko otwarte oczy, zaryzykować. Jeśli coś mi się nie uda, moje życie na pewno się nie zawali. Ważne, by próbować. Owszem porażka jest zawsze jakoś nieunikniona, nie spotkałam jeszcze nikogo, komu wszystko by się w życiu udało, a jeśli spotkam, będzie mi go żal, bo jakby nie było, przeciwności losu zaprawiają nas do boju ;-). Dają siłę, która zawsze jest potrzebna, nieraz to mocny kop, który uświadamia, że trzeba coś przewartościować, zmienić. Hartują, by przeciwności nas nie załamywały. Zdarza się cierpieć z powodu niemożliwych do zrealizowania marzeń, bo ktoś nie odwzajemnił naszego uczucia, bo praca, którą chcieliśmy wykonywać, przeszła nam koło nosa, bo nagle stało się coś, co uniemożliwiło realizację planów. To boli i trzeba się do tego przed sobą przyznać, ale myślę, że z perspektywy czasu można czasami dostrzec, że ktoś innym był nam przeznaczony, coś niezrealizowanego wyszło nam na dobre. Nie zawsze to, co wydaje się takie wspaniałe, okazuje się rewelacją. Życie składa się z sukcesów i porażek. Z niespełnionych pragnień i ważnych dokonań (nawet w kwestiach najbardziej prozaicznych).
   Na uczucia innych nie wpłyniemy, ale to nie znaczy, że mamy chować się w życiu i wmawiać sobie, że lepiej kochać kogoś, nie mówiąc mu o tym, albo nie kochać wcale. Warto zaryzykować, bo czasami życie nas zaskakuje. A nawet jeśli zderzymy się z negatywną odpowiedzią, to nie znaczy, że mamy się załamać. Moja znajoma mówi, że potrzebni są ludzie, których jeśli wyrzucisz drzwiami, to wrócą oknem. Z życiem czasami tak trzeba. Raz się nie uda, próbuj dalej!!! Choć w kwestii uczuć lepiej być ostrożnym ;-). Czasem trzeba parę razy dobijać się o pracę, spełnienie marzeń, czy cokolwiek innego. Trzeba udowodnić, że nam zależy. Bo jaki to zapał, jakie marzenie, jeśli odpuszcza się po pierwszej nieudanej próbie? Owszem, dobrze się zastanowić, co poszło nie tak. Nabrać dystansu, lepiej przygotować plan, ale nie wolno zarzucać tego, czego pragnie nasze serce, jeśli tylko jest to czymś dobrym. 
   Czasem warto płynąć pod prąd, podchodzić do czegoś niebanalnie, ryzykować, zrobić coś niezwykłego, tak po prostu, spontanicznie. Ale są chwile, kiedy trzeba płynąć z prądem i z ufnością czekać na dalszy bieg wydarzeń. Obserwować sytuację i rozważać różne jej scenariusze. Nie jest to bezradność, bezsilność czy poddanie się, ale namysł. Czasem trzeba przeczekać zawirowania, nie szamotać się. A potem wstać, otrzepać się i zacząć działać od nowa. Z nowymi siłami, nowymi pomysłami :-).
   Siły i odwagi do realizacji marzeń :-) 

Brak tytułu

"To, co piękne nie rzuca się w oczy"



   Zachwycają mnie piękne widoki, malownicze krajobrazy. Przed górskimi szczytami staję z zapartym tchem. Uwielbiam zdjęcia, ale czasami, by zobaczyć coś niezwykłego, cudownego muszę się pochylić, zatrzymać, rozglądnąć. Nie wszystko jest na tyle duże, by od razu przyciągnąć uwagę, w zasadzie tylko nieliczne rzeczy od razu potrafią zauroczyć człowieka. 
   Najczęściej odkrywanie piękna wymaga czasu, skupienia, choćby kilku minut, bądź po prostu szeroko otwartych oczu. Nie zawsze uda się wychwycić piękny kwiat ukryty gdzieś wśród traw. Czasem trzeba chwili, by słońce przebiło się przez liście i stworzyło jedyną w swoim rodzaju grę światła i cienia. Potrzebny jest krótki moment, by usłyszeć i wsłuchać się w muzykę, by zrozumieć lepiej słowa, które słyszymy lub czytamy. Konieczna jest jakaś kontemplacja, by docenić obraz, fotografię, odkryć przesłanie filmu, sztuki teatralnej czy książki. Nic nie atakuje nas od razu, a przynajmniej, to co rzuca się natychmiastowo, jest tylko powłoką, która kryje sens, prawdę, istotę tego, z czym mamy do czynienia.
   Zdumiewam się nad tym, jak z czasem poznaje się innych ludzi. Z dnia na dzień widzi się pełniejszy obraz człowieka. Odkrywa się w nim wady i zalety, całe bogactwo charakteru, marzenia, pragnienia, to kim jest gdzieś głęboko. Nieraz dzieje się to na podstawie dyskretnej obserwacji, maleńkich momentów, które są tak ważne w relacji z drugą osobą, ale poznaje się kogoś również wprost, poprzez rozmowy, uczestnictwo w różnych wydarzeniach, sms-y, maile i wiele innych rzeczy. Zdarza się, że z zaskoczeniem stwierdzamy, że źle kogoś oceniliśmy, że nie spodziewalibyśmy się pewnych rzeczy po konkretnej osobie. By odkryć piękno trzeba czasu, ale ten proces jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Każda chwila jest bezcenna, niezapomniana. Nie od razu poznasz człowieka. Na to trzeba chęci, czasu, naszego wysiłku, zrozumienia, delikatności, cierpliwości, wyrozumiałości. Ale warto!!!
   Czytałam, że dobro nie jest krzykliwe. Efekciarstwo, robienie wielkiego halo, to domena zła. Dobro jest ciche, dyskretne, ale choć nie rzuca się w oczy, jest trwalsze, mocniejsze. Dociera do człowieka i potrafi go zauroczyć. Działa w zupełnie inny, delikatny sposób, ale bardzo skuteczny. I zawsze kojarzy mi się z pięknem. 
   Trzeba uczyć się doceniać, to co jest dookoła nas. Uczyć się patrzeć i widzieć, słyszeć i słuchać. To niezbędne, by poznać świat, by wybrać dobrą drogę, by rozumieć to, co się dzieje i by świadomie być sobą. Kiedyś pytając jak mam kształcić się w pisaniu, otrzymałam odpowiedź, że mam nauczyć się obserwować, patrzeć, widzieć i wówczas mogę zacząć pisać. Paradoksalnie nauczyłam się tego dopiero po kilku latach, kiedy trzymałam w ręku aparat i nawet chodząc bez niego rozglądałam się uważnie za jakimiś niepowtarzalnymi obrazami. Zyskałam nie tylko w jednej płaszczyźnie. Poza pięknymi i urzekającymi kadrami, nauczyłam się nie przechodzić obojętnie, ale mieć oczy, uszy i serce otwarte. W miejskim zgiełku wypatrywałam piękna przyrody, nawet przy ruchliwej ulicy. Nieraz zastanawiałam się nad tym, co ważne. Odkrywając piękno, pisałam w myślach refleksje, które czasami przydawały mi się później. Po prostu poznawałam świat i siebie i odkrywałam, że im więcej piękna dostrzegam dookoła, im więcej dobra, tym głębsza staje się moja dusza. Zrozumiałam, że dobór tego, czym się karmię i mam tu na myśli strawę kulturalną, tego, z kim spędzam czas, ma ogromne znaczenie na to, jaka się staję, co we mnie kiełkuje, kim jestem.
   Staram się szukać w świecie dobra i piękna, nawet tam, gdzie go na pozór nie widać. Czasami może być no przykryte, schowane, utajone. Bywa, że nie udaje mi się go znaleźć, że zderzam się z rzeczywistością, która jest brutalna, smutna, szara, zbyt skomplikowana przez ludzkie wyrachowanie i błędy, by coś dostrzec, ale wówczas zaczynam szukać gdzie indziej. Idę w te miejsca, w których łatwiej wierzyć, że pomimo tego wszystkiego świat jest dobry, a ludzie wspaniali. A potem uzbrojona w nadzieję wracam do poprzedniego miejsca, by poszukać ponownie. Próbuję zacząć wszystko od siebie, bo jak wiadomo, jeśli chce się zmienić cokolwiek w świecie, najlepiej zacząć od siebie :-)
   Szeroko otwartych oczu na piękno, które przemawia do każdego delikatnie i cicho :-)

Brak tytułu

"Nie ma lekarstwa mocniejszego, skuteczniejszego, doskonalszego dla naszych ran we wszystkich sprawach ziemskich, jak mieć kogoś, kto cierpi z nami w każdym nieszczęściu i cieszy się w powodzeniu. Przyjaźń czyni pomyślność wspanialszą, przeciwności lżejszymi". 
                                                                                                                                     Aelredo di Rievaulx


   Przyjaciel, to osoba, której potrzebuje każdy. Człowiek nie jest stworzony do samotności. Czasem nie tworzy związku, ale zawsze musi mieć kogoś, z kim mógłby podzielić się swoimi przemyśleniami, z kim mógłby się cieszyć sukcesami, małymi radościami, z kim w końcu mógłby zapłakać, czy do kogo mógłby zwrócić się o pomoc. Bardzo prawdziwym jest stwierdzenie, że potrzebujemy siebie nawzajem.

Brak tytułu

"W górach jest wszystko co kocham
(...)

Że jedna jest tylko mądrość
Dzieło zdjęte z gór"
                               Jerzy Harasymowicz "W górach"




   W górach jest wszystko, co kocham, przepisuję ten cytat i uświadamiam sobie, jak prawdziwy jest on dla mnie. Raz do roku mam szczęście wędrować szlakami w poszukiwaniu siebie, radości, szczęścia, piękna. To dla mnie niezwykły czas. Czas wyciszenia, nabrania dystansu do całego świata, popatrzenia na wszystko z całkiem innej perspektywy i sprawdzenia siebie. Zawsze z niecierpliwością czekam na urlop i na ten moment, kiedy poczuję pierwsze zmęczenie, słońce na twarzy, orzeźwiający chłód i tą niesamowitą wolność, którą daje wysokość. 
   Im trudniejsza moja droga, tym bardziej jestem dumna docierając na szczyt. Zmęczenie zdaje się nie istnieć. Jest tylko piękno otaczającej mnie przyrody, jej majestat wobec którego czuję się mała. Góry uczą szacunku do przyrody, ale też do drugiego człowieka. To szkoła życzliwości wobec ludzi spotykanych na szlakach, których pięknym zwyczajem pozdrawia się. Nigdzie indziej, kiedy widzisz kogoś, kto może potrzebować pomocy, chęć jej niesienia, czy choćby zapytania, czy wszystko w porządku, nie jest taka naturalna. Kiedy widzę raźnie maszerujących staruszków, roześmiane dzieci, pochłoniętych rozmową studentów, tych wszystkich ludzi tak pełnych wigoru, radości, czasem zmęczenia, ale tak dalekich od smutku, widniejącego na twarzach mijanych codziennie w drodze do pracy osób, wiem, że tak powinien wyglądać świat. 


   I staje się tutaj coś cudownego. Ludzie zatrzymują się, by popatrzeć na ciekawie wyglądające drzewo, skałę, by dostrzec piękny kwiat. Patrzą, słuchają. Nic ich nie pogania. Tak jakby nagle świat się zatrzymał, jakby istniała tutaj całkiem inna rzeczywistość. Taka, w której nie ma pośpiechu, no chyba że ten, by zdążyć przed zmrokiem do schroniska ;-), nie ma bombardujących człowieka reklam, telefonów dzwoniących z każdej możliwej strony, całego zgiełku miast i życia w pogoni za tysiącem spraw. Nie ma chaosu cywilizacji i zaplątania. Góry uczą mądrości i rozwagi. Planowania, bo nigdy nie możesz być pewien, co cię spotka. Trzeba być odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale innych turystów. Nie ma tu miejsca na brawurę czy głupotę. Jest za to szkoła dojrzałości.
   Wspinam się w swoim tempie. Wiem mniej więcej kiedy dotrę do szczytu. Mam czas, by się zatrzymać, zrobić kilka zdjęć, by usiąść i rozkoszować się widokiem, uśmiechnąć do przechodzących obok turystów, uwiecznić kogoś na fotce. Jest ciepło i czuję się jakbym była w czyichś ramionach, bezpieczna, szczęśliwa, spokojna. Tutaj nie czuję się obco. To mój dom, mój świat. 


   Mówi się, że jeśli raz wybierzesz się w góry, albo je pokochasz albo już nigdy tam nie wrócisz. I jest w tym stwierdzeniu prawda, bo zawsze tęsknię... Czekam na cieplejszą pogodę, na czas, kiedy znów będę mogła wyruszyć w drogę ku nieznanemu. Co odkryję? Sama nie wiem. Po drodze minę się z moimi wątpliwościami, strachem, niepewnością, ze zmęczeniem. Spotkam wielu ludzi, którzy na chwilę przyłączą się do mnie i opowiedzą o sobie. Słucham ich chętnie, bo każdy pragnie uwagi. Na szczycie czeka już tylko radość po trudach wędrówki. I ci, których twarze promienieją dumą, radością, szczęściem, zachwytem. Znajdę się tam, gdzie niebo zdaje się być na wyciągnięcie ręki, gdzie bliżej do Boga, gdzie ludzie są tacy, jakimi chcielibyśmy, by byli na co dzień, a może po prostu w codziennej bieganinie nie zauważamy, że tacy są? A może oni sami nie mając czasu, by pamiętać o tym, by nie pogubić się schodząc w doliny? Nie wiem, ale tam wszystko jest magiczne. Każdy czuje zapewne coś innego, ale łączy nas jedno, szlak, na którym spotykamy siebie, takimi jakimi jesteśmy, jakimi chcielibyśmy być. Spotykamy nasze myśli, marzenia, pragnienia, bo idąc, jest czas by pomyśleć, jest siła, by zmagać się ze sobą, stawić czoła temu, przed czym może na co dzień się ucieka. 
   "W górach jest wszystko, co kocham", tam jestem sobą. Tam jest moje miejsce. Niczego więcej nie trzeba mi do szczęścia. Czasami wędruję w myślach, chodzę po znanych szlakach, starając się zobaczyć to, czego nie dostrzegłam będąc tam na miejscu. Pomaga mi w tym fotografia. Ostatnio znalazłam piękne zdjęcie z napisem "Kiedy wychodzę w góry, wracam do domu" i tak jest. Rok po roku...


   Owocnych wędrówek po szlakach i własnej duszy :-)

Brak tytułu

"Jeśli człowiek przestaje marzyć, umiera"


   Czasami się nie udaje, coś idzie nie po naszej myśli, nie tak jak powinno. Wszystkie wysiłki spełzają na niczym. W takich chwilach, kiedy nasz misternie budowany świat rozpada się jak domek z kart, człowieka dopada chęć rzucenia wszystkiego w kąt. Można odpuścić sobie i żyć z dnia na dzień, ale takie życie nie da nikomu szczęścia. Będzie tylko przetrwaniem, a nie o taki los chodzi.
   Można mieć różne marzenia, od takich najbardziej prozaicznych o dobrej pracy, ładnym domu, kochającym człowieku, po rzeczy trudniejsze jak zdobycie K2, lot w kosmos, zdobycie Oskara czy Nobla. Czasami pragniemy czegoś, co wydaje się tak nierealne, że aż chciałoby się już odpuścić nim dojdziemy do linii startu. Tymczasem nieważne jak kosmiczne, dziwne czy wymagające ogromnego wysiłku byłyby marzenia, zawsze trzeba starać się je realizować, jeśli są czymś dobrym. Samo nic się nie zrobi, trzeba zacząć od czegoś, by osiągnąć upragnione. Do niektórych rzeczy trzeba dorosnąć, inne zweryfikować. 
   Każdy dojrzewa, zmienia się a razem z nim jego plany i marzenia. Czasami w niektórych wyrastamy, inne towarzyszą nam latami i czekają na spełnienie. Boimy się mówić o tym, czego pragniemy, by nie doszła do nas świadomość, że może zawsze pozostanie to w sferze niespełnienia. Lękamy się tego, że ktoś powie "nie ma szans". Ale takie głosy nie powinny nikogo demobilizować. To, że ktoś nie ma odwagi sięgnąć po coś, czego pragnie, nie daje mu prawa pozbawiać innych nadziei na spełnienie ich planów. 
   Mało jest omnibusów, którzy wszystko potrafią. Nie umiem śpiewać, więc nie łudzę się, że kiedyś nagram płytę, ale mam swoje małe przyjemności i plany z nimi związane. Czasami próbuję i się nie udaje. Nie daję jednak za wygraną. Często lęk przed porażką jest największą kłodą zalegającą nam pod nogami. Jeśli się go pozbędziemy, będzie dużo łatwiej. Niektórzy mówią, że nie ma rzeczy niemożliwych, bo jeśli się czegoś naprawdę pragnie, to można to osiągnąć. Cóż..., nie zacznę latać i na pewno nie urosną mi któregoś dnia skrzydła, co nie znaczy, że nie zobaczę świata z lotu ptaka. 
   Podobno ludzie, którzy zmienili świat byli uznawani często za szaleńców. Jeśli jeszcze 30 lat temu, ktoś opisałby rzeczywistość, w której informacja obiega świat w kilka sekund inni popukaliby z politowaniem w głowę i uznali go za wariata. A jednak. Nigdy nie zrozumiemy ludzi, którzy wyprzedzają swoje czasy, ale właśnie dzięki takim śmiałym marzycielom, mamy tyle wynalazków. Dzięki uporowi w dążeniu do celu, pojawiają się kolejne leki, ludzie z ograniczeniami fizycznymi zdobywają szczyty, niemożliwe staje się powoli coraz bardziej prawdopodobne. A to dlatego, że mamy odwagę i siłę, by marzyć i sięgać po te marzenia. 
   Nie jestem żadnym sportowcem. Moja kondycja często pozostawia wiele do życzenia, ale staram się dbać o to, by każdej jesieni być w na tyle dobrej formie, by iść w górę i zdobywać kolejne szczyty. Więc pnę się po szlakach, stawiając kolejne kroki. Czasami odpoczywam, idę w tyle za innymi, w swoim tempie. Dobieram trasy tak, by dać radę, sukcesywnie zwiększając dystans i trudność celu, do którego dążę. A potem, gdy odpoczywam na szczycie, zadziwia mnie to, że pokonałam kolejne słabości. Każdy szczyt jest dla mnie sukcesem, nagrodą, kolejną dawką pewności siebie i okazją do zachwycenia się światem. Spoglądanie na świat z góry uczy mnie dystansu do siebie, wiary we własne siły, pokory, szacunku do świata. Daje mi niesamowitą radość, która pozostanie ze mną na zawsze, która wraca ilekroć przeglądam przywiezione zdjęcia. W tamtym roku zapragnęłam zdobyć Czerwone Wierchy. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, trochę się obawiałam, czy dam radę, ale wyruszyłam. Wisława Szymborska napisała kiedyś, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Ale ja myślę, że sami także musimy się sprawdzać i to właśnie zrobiłam wyruszając w trasę. Spotkałam na szlaku mnóstwo życzliwych ludzi, pokonałam swojej ograniczenia, dopięłam swego. Z każdym szczytem czułam się lepiej :-). Niebo było coraz bliżej. 
   Marzyłam zawsze o pisaniu, więc uczestniczyłam w różnych projektach. Może nie dostanę nigdy Nike za to, co piszę, może nie trafię na pierwsze strony gazet, ale jeśli ktoś czytając moje teksty uśmiechnie się, odnajdzie w sobie nadzieję, tęsknotę za czymś lepszym, jeśli coś zmieni się w jego życiu na lepsze, będę bardzo szczęśliwa. 
   Mam marzenia, mnóstwo marzeń i dobrze wiem, że bez nich nie ma życia. Są tak potrzebne jak powietrze, jak miłość. Bez nich nigdy nie będziemy spełnieni, nie będziemy sobą. Nawet, jeśli pragniemy czegoś bardzo odległego, warto o tym mówić, warto marzyć i starać się realizować swoje pragnienia. Czasem po drodze najpierw uda się spełnić kilka mniejszych rzeczy, a czasem one okażą się ważniejsze. Kto wie, może na końcu każdej drogi czeka realizacja niemożliwego...
   Odwagi i siły do spełniania swoich marzeń i snów... :-)

Brak tytułu

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból". 
                                                                         Fryderyk Nietzsche



   Człowiek jest wrażliwy na swoim punkcie. Czasami ma problem z rozróżnieniem, co jest jedynie żartem, a co jakimś ciosem wymierzonym przeciw niemu. Życie jest poważne i tak też je traktujemy, zapominając, że czasem warto odpuścić, pośmiać się z własnych niedociągnięć, potraktować je z przymrużeniem oka, by łatwiej się pracowało nad sobą.
   Chyba  nie ma człowieka, który nie lubi się śmiać, ale bronimy się przed żartami, z siebie. Jeśli sami sobie żartujemy jest w porządku, ale czasem jak ktoś coś powie, nawet to, co sami o sobie mówiliśmy, nagle zaczyna boleć, bo tak naprawdę brakuje nam dystansu do siebie. 
   Łatwo kogoś zranić, tak jak łatwo zranić samego siebie. Czasami pod postacią żartów kryją się inne uczucia: niechęć, brak samoakceptacji, niepewność. Zakładamy maski i próbujemy grać kogoś, kim chcielibyśmy być, zamiast zacząć w sobie coś zmieniać. Nie od razu to się uda, ale powoli, z czasem można osiągnąć bardzo wiele. Trzeba jednak zaakceptować siebie, takim jakim się jest. Dopiero wtedy można się zdystansować do siebie i świata. To początek długiej drogi prowadzącej do wewnętrznej przemiany. 
   Niektórzy mają to szczęście, że już na starcie otrzymują tą cechę, jaką jest pogoda ducha. Zawsze tli się w nich jakaś nadzieja, w najgorszym położeniu jak z rękawa potrafią wyciągnąć promień słońca. W chwili, kiedy jest źle, zrobić czy powiedzieć coś, co sprawi, że poczujemy się lepiej czy choćby popatrzymy na sytuację z innej strony. Nie jest jednak powiedziane, że ktoś, kto nie ma takiej cechy jest skazany na pesymizm. Wręcz przeciwnie. Można nauczyć się wyszukiwać promieni słońca i znajdywać je w każdym kącie.
   Może wystarczy spisać listę dobrych rzeczy w swoim życiu. Może pamiętać, co nas podnosi na duchu i sięgać po to, kiedy robi się źle. Kawałek czekolady, rozmowa z kimś bliskim, wyjazd w góry czy nad morze, spacer, dobry film, książka, muzyka, koncert, wyjście na basen, smaczna kolacja, rozmowa telefoniczna, wieczór w ciszy, cokolwiek daje nam siłę jest naszym promykiem radości. Może czasami wystarczy odetchnąć, zająć swoje myśli czymś innym lub jeśli kompletnie nie umiemy oderwać się od sytuacji, przespać się i następnego dnia popatrzeć na to z innej perspektywy. Świat w każdej chwili może się zmienić. Wczorajszy problem, gdy emocje opadną, może okazać się nie taki tragiczny, a żart który nas zabolał wydawać się nam całkiem śmieszny. 
   Warto znać swoje dobre cechy i mocne strony, tak samo jak powinniśmy mieć świadomość swoich wad i niedociągnięć. To wystarczy nam do tego, by zacząć pracę nad sobą, by mieć poczucie własnej wartości. Wówczas nasza dusza będzie pogodna i nauczymy się żartować z siebie bez kompleksów, bólu, przykrości czy smutku. Pozwolimy też innym na żarty. Jeśli poznam swoją wartość, nie będę musiał się przed nikim maskować czy bronić. Poznam w drugim człowieku przyjaciela, który czasami po prostu zażartuje i poznam kiedy ktoś przekracza granice dobrego smaku, przesadzając z żartami lub złośliwością. 
   Odetchnij, uśmiechnij się i pomyśl o tym, że można się śmiać z samego siebie, a śmiech ten może być szczery i oczyszczający. Kiedy byłam mała upierałam się, że żółw, pisze się żów. Protestowałam, kiedy mama pokazywała mi książki z poprawną pisownią. Stwierdziłam, że autorzy po prostu się nie znają. Kiedy zawsze starałam się postawić na swoim, nie mając racji, moja mama kwitowała sytuację jednym słowem: "ŻÓW". Czasem, jeśli mój upór był mały lub docierało do mnie, że nie mam racji, śmiałam się. Z mojego żówia, z mojego uporu, z mojej cechy, nad którą powinnam popracować. 
   W moim domu do dzisiaj można powiedzieć, że funkcjonuje przysłowie: "Uparty jak żów" :-) i czasem dobrze mi pomyśleć, że gdzieś w środku moja dusza umie być pogodna, choć i nad jej pogodą muszę pracować.
   Umiejętności śmiania się z siebie i pogodnej duszy :-)

Brak tytułu

"Nawet najmniejsza kałuża odbija niebo"
                                                                      Przysłowie litewskie



Za oknem pada deszcz, jest zimno, morko, nieprzyjemnie. Cały dzień niebo jest zasnute chmurami. Wszystko dookoła wydaje się szare. Czasami ma się wrażenie, że właśnie takie szare, pozbawione kolorów jest życie. Nie da się przejść przez nie bez problemów, kłopotów, trudności, zawodów. 
   Ksiądz Jan Twardowski mówił, że "gdy wszystko jest dobrze, to niedobrze". Wydawać, by się mogło, że przecież wówczas jest jak najbardziej w porządku. Sprawy się układają, gra muzyka, nie trzeba się przejmować, życie jest spokojne, łatwe i piękne, takie jak powinno być. Czasami jednak zbytnio się przyzwyczajamy do spokoju, sukcesów, nie przykładamy już wagi do tego, co powinno cieszyć. W głowie się nie mieści, że pasmo ciągłych sukcesów może doprowadzić do tego, że przestaniemy dostrzegać je i cieszyć się tym, co udało się nam wypracować. 
   Zastanawiam się nad słowami jednego z najmądrzejszych dla mnie ludzi XX i XXI wieku i nadal budzi się we mnie bunt. Jak to, mam chcieć, by nie było mi dobrze? Mam czekać na moment, którego naturalnie chciałabym uniknąć, na coś co zburzy mój porządek, sukces, radość, szczęście? To niezdrowe czekać, aż powinie mi się noga lub coś się zepsuje. A może jednak nie chodzi o to, by czekać na nieszczęście? Może po prostu wystarczy zrozumieć, że czasami  sukces będzie mniejszy niż się oczekiwało, że nieraz odczuję tęsknotę za czymś, mimo, że wiedzie mi się całkiem dobrze. Że czasem trzeba będzie zapłakać, poczuć bezsilność czy bezowocność działań. Czemu? Bo takie trudne momenty, uodparniają nas na porażki, uczą pokory i dają siłę, tak bardzo potrzebną w życiu.
   Niedobrze jest wówczas, gdy nie ma już nic, co można byłoby osiągnąć, do czego by się dążyło. Jeśli coś, co dawało nam poczucie spełnienia, radość i napawało dumą, staje się czymś powszednim i traci na znaczeniu, wówczas źle się dzieje. Trzeba wtedy czegoś, co postawi nas do pionu, przypomni wartość tego, co posiadamy. Można i reagować całkiem odwrotnie. Zakładać z góry, że skoro kilka razy się nie udało, tak będzie zawsze. Zamknąć się w przekonaniu, że życie jest bezbarwne, a wszelkie wysiłki, by uczynić je lepszym i piękniejszym daremne. Jeśli całe życie idzie się ze zwieszoną głową, nie widzi się cudów natury, swoich dokonań, uśmiechających się ludzi, nie dostrzega słońca, które grzeje swoimi promieniami i oświetla każdy dzień. Nie zauważa się tego, że "po każdej burzy wychodzi słońce", a nawet "najmniejsza kałuża odbija niebo". Nawet z nosem przy chodniku można zobaczyć, że po ulewie w końcu się przejaśnia, wychodzi słońce, dając nadzieję na lepszą pogodę. 
   Nawet, jeśli jest źle, jeśli problemy piętrzą się niemiłosiernie, zawsze jest jakiś malutki promień słońca, który w końcu dotrze do nas. Przebije się przez chmury, korony drzew i znajdzie nas nawet w dole,  odbijając się od wody. Kiedy zdarza mi się iść ze zwieszoną głową przypominam sobie powyższy cytat. Bo skoro nawet malutka kałuża odbija niebo, to co może malutka iskierka nadziei, która popchnie mnie do czynów...?
   Pogodnego nieba nad głową i pod stopami dla wszystkich.

Brak tytułu

"Przestrzenią ducha, w której może on rozwinąć skrzydła, jest cisza".
                                                                                                        Antoine de Saint Exupéry


   Są dni, kiedy potrzebujemy samotności. Chwili wytchnienia, by pomyśleć, oderwać się od kłopotów, zmartwień, ciągłego zabiegania. Każdy potrzebuje bliskich, ale i samotności. Potrzebujemy rozmów, ale i ciszy.
   To właśnie w niej dokonuje się to, co najważniejsze. Można przystanąć, zatrzymać się i zadumać nad własnym życiem. Przeanalizować swoje zachowanie, wyciągnąć wnioski, co należy poprawić. Cisza sprzyja przemianie na lepsze. A jednak bardzo często się jej boimy. Ciągły gwar, muzyka, która ogarnia nas wszędzie, zalew informacji, ciągłe bombardowanie komunikatami, informacjami, reklamami, sprawia, że bywamy chaotyczni i zagubieni. Przeraża nas spokój, chwila kiedy nic nie będzie nas atakować z każdej strony. Kiedy będziemy mogli po prostu pobyć sami ze sobą, by lepiej funkcjonować.
     Czasami jednak lękamy się własnych myśli, prawdy, samej ciszy... 
   Zatraciło się takie mocne zrozumienie człowieka, że można było spędzać z nim czas, wypowiadając niewiele słów lub najzwyczajniej w świecie milcząc. Dziś, jeśli zakochani milczą, to znaczy, że coś jest nie tak. Boimy się milczenia, które kojarzy nam się z końcem relacji. Bo co robić, jeśli nie mamy o czym rozmawiać? A może po prostu tak dobrze się rozumiemy, że czasami słowa nie są nam potrzebne, bo wystarczy sama obecność ukochanej osoby i jej ciepło. Słowa, choć piękne, potrafią być niezmiernie małe i wówczas milczenie mówi o wiele więcej niż najpiękniejsza, kwiecista oracja.
   Potrzebujemy wyciszenia, by się rozwijać duchowo, zauważać to, co dobre. Bo piękno i niezwykłość zaczyna się od małych, niezauważalnych rzeczy. Wystarczy je po prostu dostrzec, ale by to uczynić, konieczne jest wyciszenie. Natrafiłam kiedyś na przepiękne słowa Hansa Margoliusa, które zapadły we mnie bardzo głęboko.

"Nigdzie dobroć nie mówi do nas piękniej i dobitniej, niż w cichym świecie małych rzeczy.
To wydaje się dziwne, ale jest łatwe do zrozumienia.
Głos dobra mówi prawie zawsze cicho.
I tylko w ciszy można dobrze zrozumieć ciche głosy"

   Warto więc zatrzymać się, wziąć głęboki oddech, pomyśleć i nie uciekać od ciszy, która leczy, rozwija, pozwala nam się zmieniać i dostrzegać więcej. Powoli, codziennie, po kilka minut, bez lęku. 
   Odkrywania wspaniałego świata w ciszy i dobra dookoła :-).

Brak tytułu

"Kropla drąży kamień nie siłą, lecz częstotliwością spadania"


   Czasem chyba każdy ma jakieś gorsze dni. Czas, kiedy chce się poddać, rzucić wszystko, o co się stara i pozbyć się w ten sposób kłopotów z oddalającym się celem. Mówi się o słomianym zapale, ale co robić, kiedy mimo najusilniejszych starań i wysiłków nie widać żadnych rezultatów? Poddać się?
   Czytałam kiedyś, że najpiękniejsze dzieła, wielkie czyny, to co wartościowe często wydaje owoce znacznie później, niż chcieliby tego ci, którzy rozpoczęli owe działanie. Nieraz na wyniki trzeba czekać tygodniami, innym razem miesiącami czy latami, a zdarza się, że być może komuś, kto zaczął coś tworzyć, nie jest dane zobaczyć rezultatów swojego działania. 
   Tak łatwo się zniechęcić, kiedy starania wydają się bezowocne. Ale warto się zastanowić, czy faktycznie nic się nie zmienia? Czy po prostu ja tego nie zauważam. Może czekam na wielkie efekty, a one takie nie będą? Może naszym zwycięstwem, rezultatem naszych działań są małe sukcesy, które składają się na coś, co nazwałabym szczęściem. Jak łatwo przegapić wiele pięknych chwil, czekając na wielki triumf, który być może nie nadejdzie. Jedni osiągają szybko wielkie rzeczy, inni coś małego, ale dla nich może to być zwycięstwo o wiele większe niż osławiony medialnie sukces. Każdy z nas ma swoją miarę i swoje triumfy. Nie zawsze będą one ogromne i zdumiewające, ale zawsze ważne.
   Musi spaść wiele kropli nim kamień choćby lekko zmieni swój kształt. Podobnie jest z działaniem. Mogę potrzebować dużo czasu, by coś osiągnąć. A to takie niedzisiejsze, związane bardziej z porażką. A jednak, by zrealizować wielkie marzenia, trzeba zacząć od tych małych. Budując potrzebujemy mocnych fundamentów, działając zaczynamy od prozaicznych rzeczy. Potrzeba wiele wysiłku, czasu, trudu, cierpliwości, by dojść do wielkich dzieł, by móc spełnić marzenia i osiągnąć sukces. Nic, co wartościowe, nie stanie się natychmiast.
   Jeśli zaczynam tracić cierpliwość, zniechęcam się, przypominam sobie powyższy cytat. Uczę się od kropli, która niestrudzenie dąży do swojego celu, bez względu na czas i trudy.
   Opanowania, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu dla wszystkich :-).

Brak tytułu

"Uśmiech to najkrótsza droga do drugiego człowieka"
                                                                                                 Henry Saka



   Nie ma nic piękniejszego niż twarz kochanej osoby, która rozjaśnia się uśmiechem. To widok, który zawsze jest dla nas źródłem szczęścia i radości. Nie chodzi tylko o to, by był on związany z nami. Kochając zawsze dbamy o drugą osobę, chcemy dla niej jak najlepiej. Stąd długie rozmowy podczas których dzielimy się swoimi radościami, smutkami, omawiamy problemy, staramy się nim zaradzić. Stąd czas spędzony w milczeniu, kiedy słowa stają się za małe i musi wystarczyć sama nasza obecność i świadomość uczuć, jakie żywimy do kogoś obok. Stąd nasze wysiłki, by świat był lepszy i piękniejszy.
   Nieraz, kiedy brakuje rozwiązań, gdy ciężko cokolwiek wymyślić lub gdy po prostu jest się bezsilnym jedyne, co możemy wymyślić to coś, by na twarzy drugiego człowieka pojawił się uśmiech. Czasami mówi się, że ktoś błaznuje. Nie jest to najmilsze określenie, ale są sytuacje, kiedy warto zrobić z siebie błazna, mówić od rzeczy, jeśli dzięki temu usłyszymy czyjś śmiech. Życie uczy nas dystansu nie tylko do siebie, ale do wielu spraw. Warto więc czasem zapomnieć o powadze, zapomnieć o sobie i po prostu znów stać się jak dziecko, które pragnie zobaczyć uśmiech i ciepłe spojrzenie w chwilach wygłupów. 
   Niekiedy nie wiadomo jak zacząć. Słowa jakoś nie układają się w całość. Pragniemy przy kimś być, ale nie potrafimy znaleźć właściwej drogi. Staramy się, ale bywa, że wszystko idzie na opak, między nami a tą drugą osobą zdaje się istnieć jakaś bariera, której nie widzimy, ale której istnienia jesteśmy świadomi i którą niemal odczuwamy. Wtedy wystarczy odetchnąć. Uśmiechnąć się, zacząć od nowa, powoli, spokojnie. 
   Znajomi wiedzą, że umiem sypać kawałami jak z rękawa. Cóż pomijając zdolność szybkiego zapamiętywania, lubię mieć coś w zanadrzu, by rozjaśnić czyjąś twarz uśmiechem, by usłyszeć śmiech, rozładować sytuację, zacząć dobrze dzień, po prostu zrobić coś, by choć przez mgnienie oka było lepiej. Nie rozwiążę tym niczyich problemów, nie zmienię długotrwałego nastroju, ale mam wstęp do rozmowy, szukania jakiegoś wyjścia, próby zaradzenia temu, co się dzieje lub dania komuś po prostu chwili zapomnienia. Uśmiech otwiera wiele drzwi, a jeśli trzeba komuś czasu, warto poczekać, dać do zrozumienia, że jest się dla drugiego człowieka z wyciągniętą do pomocy ręką, z radą, z cichą obecnością. Jeśli zechcesz się ze mną czymś podzielić, jeśli będziesz chciał porozmawiać, być wysłuchanym lub po prostu przez chwilę usiąść z kimś w ciszy, jestem...
:-) Uśmiech to mały gest, nie potrzeba na niego wiele wysiłku, czasami może pozostawać niezauważalny, ale jest i jego waga jest ogromna.
Albert Camus wypowiedział kiedyś przepiękne słowa: 

"Gdy się zobaczyło tylko raz
piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby,

wiadomo już, że dla człowieka
nie może być innego powołania,
jak wzbudzanie tego światła
na twarzach otaczających nas ludzi".

   Chciejmy się więc dzielić szczęściem. W filmie "Podaj dalej" reżyserii Mimi Leder główny bohater postanowił wprowadzić ten pomysł w życie. Wykonując zadanie domowe, doszedł do wniosku, że dobro, które czynimy do nas wraca. To takie swoiste "podaj dalej". Jeśli ja komuś pomogę, ktoś inny pomoże mnie.
   Podziel się więc swoim uśmiechem z drugim człowiekiem, a zobaczysz, że świat stanie się bardziej przyjaznym miejscem. I nie poddawaj się, uśmiech zbliża do ludzi :-).
   Uśmiechu na co dzień i radosnego wieczoru :-)

Brak tytułu

"Nigdy nie jest za późno na zmiany, dopóki żyjesz - masz czas"



   Zdumiewają mnie ludzie, którzy nigdy się nie poddają. Potrafią za każdym razem zaczynać od nowa, nawet jeśli trzeba będzie startować od zera. Dzisiejszy świat pokazuje, że wszystko powinno dziać się szybko, łatwo, bezproblemowo a tymczasem to, co wartościowe wymaga czasu, nakładu pracy, wysiłku, nierzadko weryfikowania tego, co dla nas najważniejsze.
   Amerykańskie marzenie "od pucybuta do milionera" jest nadal aktualne. Każdy pragnie czegoś lepszego, marzy o tym, by osiągnąć w jakiejś dziedzinie coś, co pozwoli wyróżnić go z tłumu, coś z czego będzie dumny. Czasem na spełnienie takich pragnień trzeba czekać wśród żmudnej i wydawałoby się bezowocnej pracy, ale wszystko ma sens. Nigdy nie jest za późno, by zacząć. 
   Jedna z popularniejszych felietonistek amerykańskich Regina Brett zaczęła pisać jako dojrzała kobieta, matka dziecka. Przez długi czas szukała swojej drogi, imając się przeróżnych zajęć. Potem decydując się na studia zaczęła wszystko metodą małych kroczków. Zajęcia, które jej odpowiadały, potem jeszcze inne i tak skończyła studia. Po nich praca, która dawała satysfakcję, ale pragnęła czegoś więcej i musiała na to więcej poczekać. Była jednak konsekwentna i zdobyła to, czego chciała, choć inni powiedzieliby, że nie ma sensu zaczynać w jej wieku. Dziś jest żywym przykładem, że w każdym czasie warto mieć marzenia, plany i je realizować :-).
   Innym przykładem może być film "W pogoni za szczęściem", który polecam oglądnąć. Jeśli ktoś uważa, że ma trudno, niech rzuci okiem. Determinacja i siła woli głównego bohatera mnie po prostu powaliła. Owszem, trzeba trochę szczęścia, ale przede wszystkim chodzi o nasz pierwszy krok. Można osiągnąć bardzo wiele, ale należy się nie poddawać, próbować. Nieraz przez przypadek odkrywamy, w czym jesteśmy dobrzy, innym razem musimy nieco nasze plany przewartościować, ale jeśli uda nam się zdobyć coś pięknego, stać się kimś lepszym, bogatszym o jakieś doświadczenie, niekoniecznie o kasę, choć tego też każdemu życzę, to będzie to sukces, którego nikt nam nie zabierze. Nawet w najtrudniejszych warunkach warto próbować i nie poddawać się!
   Bohater książki Laury Hillenbrandt pt: "Niezłomny", Louise Zamperini, z cherlawego dzieciaka, stał się olimpijczykiem, żołnierzem, człowiekiem który swoim zapałem, nieustępliwością i hartem ducha zdobył wszystko, od miłości po sławę. Przeżył w obozie, w którym przetrwanie wydawało się niejednokrotnie po prostu grą na loterii.
   Jeśli tylko czegoś pragniemy, musimy odnaleźć w sobie odwagę, siłę i zacząć realizować nasze piękne marzenia. Krok po kroku. Dzień za dniem. I nie poddawać się, często nie będzie łatwo, ale jak mawiał Seneka Młodszy "To, co zdobyliśmy z największym trudem, najbardziej kochamy". Takie też rzeczy najbardziej się docenia.
   Warto więc zacząć, jak Regina, Louise, jak wiele innych osób, np. ludzi w starszym wieku, którzy rozpoczynają studia, bo kiedyś życie nie dało im szansy, nie przejmując się tym, że jest za późno, bo nie jest. Jeśli czegoś pragniesz, sięgnij po to, pracuj każdego dnia, nie poddając się. Czasami będzie ciężko, ale tak jak cieszymy się ze zdobytego z mozołem szczytu, tak wielką radością i dumną napawają nas spełnione marzenia, zrealizowane plany, które wydawały się jedynie pozostawać w sferze marzeń. A wystarczy tak niewiele..., jedna decyzja i mały krok w kierunku jej realizacji, a potem następne...
   Spełnienia marzeń i pogody ducha nawet, jeśli pozornie nie widać jeszcze efektów dla wszystkich :-).
Z listów do... :-)

Z listów do... :-)

Z listów do... :-)



   Zadałeś mi trudne pytanie, trudne, bo każdy za wartość tak naprawdę uznaje coś innego. Jak pisałam, pojęcia potrafią być bardzo pojemne, więc odpowiem na dwa sposoby. Jeśli miałabym trochę odchodząc od ścisłej terminologii wybrać jakąś cechę, którą najbardziej cenię, to nazwałabym ją "dobrem", to coś co każdy z nas ma, ale nie każdy pamięta o jej istnieniu. Czemu tak? Bo jeśli jesteś dobry, umiesz kochać, przyjaźnić się, umiesz wszystko :-). Umiesz być dla drugiego człowieka, niekoniecznie bliskiego. Jesteś troskliwy, potrafisz współodczuwać, zrozumieć człowieka. Potrafisz mu pomóc, na taką skalę, na jaką umiesz. Jest w Tobie wówczas ciepło, którego tak bardzo wszyscy potrzebujemy. Jeśli jesteś dobry, nie kierujesz się wyłącznie swoimi racjami i potrzebami, choć co śmieszne czasami nie zauważamy, że robimy coś dobrego dla innych, to takie "dyskretne dobro", które nam umyka, a jest naprawdę piękne. Widzisz, w tym pojęciu mieści się te pozostałych 10 lub nawet więcej cech, które mogłabym wymienić. Może to dla mnie tak ważne, bo uważam, że w każdym z nas jest piękno i głębia, którą trzeba odkryć, bo to tak naprawdę decyduje o naszym człowieczeństwie. To też pośrednio jest związne z tym, czy umiemy się cieszyć, smucić, czy potrafimy odnajdywać nadzieję. Nawet polonistce ciężko wytłumaczyć pewne rzeczy. Ja to po prostu czuję, bardzo mocno i bardzo wyraźnie, a słowa bywają bardzo małe. Ale chyba w każdym właśnie tego dobra szukam. To tak, że patrzysz na człowieka i robi Ci się ciepło. Wiesz, że masz obok kogoś niezwykłego na swój sposób. I ciągle odkrywasz coś nowego... 
 Inaczej mówiąc, mogłabym powiedzieć, że taką cechą jest wrażliwość. Tu znów mogę odesłać Cię do tego, co powyżej, bo jeśli jesteś wrażliwy, to to co napisałam i wiele więcej znajdzie miejsce w Twoim sercu. Owszem, to wszystko się rozwija powoli, czasem jedne cechy są mocniejsze, inne słabsze, ale są. Piękno polega na tym, by je odkrywać w sobie. To tak jakbyś nagle odkrył skarb w swoim sercu, skarb, o którym nie do końca wiedziałeś i powoli oglądał co tam jest. W każdej chwili wydobywasz coś z siebie, to jest nasze podstawowe bogactwo!!! A że czasem coś nie wychodzi, że czasem pewne rzeczy schrzanimy, cóż jesteśmy tylko ludźmi, nie aniołami. Jeśli potrafimy powiedzieć "przepraszam", jakoś postarać się naprawić to, co zrobiliśmy i starać się nie popełniać tych samych błędów, jest dobrze. Wiem, że to wszystko "pięknie" brzmi tutaj, w teorii jest duuużooo trudniej, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ważne jednak by się starać.

Brak tytułu

"Zaczynaj od rzeczy małych, jeśli chcesz być wielkim. Zakładaj głęboki fundament pokoro, skoro zamierzasz mierzyć wysoko".
                          św. Augustyn




   Mówi się, że aby stworzyć coś pięknego i wartościowego, coś co przetrwa próbę czasu, należy zbudować to na solidnych fundamentach. Ja myślę, że wszystko, by miało przysłowiowe ręce i nogi, powinno mieć swój dobry początek. 

   Każdy pragnie w życiu coś osiągnąć. Jedni mają wielkie plany, marzenia, które sięgają chmur, inni pozostają przy bardziej prozaicznych sprawach, które dadzą im szczęście. Jakie by te marzenia nie były, zawsze są dla nas czymś ważnym, są częścią nas, czymś co jest głęboko wpisane i zakorzenione w naszym sercu. Robimy wszystko by je zrealizować, jeśli tylko posiadamy odwagę, by sięgnąć po to, czego tak bardzo pragniemy. Czasami jednak można chcieć czegoś za szybko, a wtedy nietrudno o zniechęcenie, bo nie wyszło, nie udało się, nie poszło po naszej myśli...
   Moja mama przekazała mi kiedyś piękne słowa Jeremiasa Gotthelfa "Szczęśliwi, którzy nauczyli  swoje dzieci cieszyć  się drobnymi rzeczami". I tego trzymam się do dzisiaj :-). Jeśli chcę coś osiągnąć, idę i stawiam małe kroczki. Nie przejmuję się, że to potrwa dłużej niżbym sobie tego życzyła, czasem tak jest. Proces trwa, ale wiem, że w ten sposób osiągnę swój cel. Jeśli pragnę zdobyć szczyt, stawiam kolejne kroki, wspinam się nierzadko z mozołem w górę, ale radość ze zdobytego szczytu jest wielka!!!
   Życie nie rozpieszcza, czasami dopadają nas smutki. Bywa źle i trudno, ale w takich chwilach staram się cieszyć najdrobniejszymi rzeczami. Pięknym widokiem za oknem, ciepłym dniem, uśmiechem drugiego człowieka, miłym słowem, ciepłym gestem, bo trzeba czasem niewiele, by rozjaśnić ciemność czyjegoś dnia.
Jeśli chcę mierzyć wysoko, zaczynam od rzeczy małych. Zauważam człowieka i jego emocje. Patrzę i staram się zrozumieć. Jestem taka, jaką sama chciałabym, by ktoś był wobec mnie. Słucham, staram się zrozumieć, dostrzec i pamiętać. Zaczynam od rzeczy pozornie nieistotnych, a bardzo ważnych. Powoli, jak słońce zza chmur szukam czegoś lepszego :-).
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © poprzez chmury , Blogger